Lee-Leet on Facebook
Instagram
Lee-Leet on YouTube
Lee-Leet on Eurozone Music
About Buy music Press & Media Audio Lyrics Visual Events Connect

Recenzje  Wideo  Prasa  Wywiady


Jak skutecznie sprzedać swoją muzykę (12-08-2016)

Jak skutecznie sprzedać swoją muzykę?

Co zrobić, żeby sprzedać muzykę? Nad tym pewnie zastanawiał się już niejeden nastolatek nagrywający w piwnicy kolegi pierwsze demo. Ilu ludzi – tyle patentów. Wokalistka Lee-Leet połączyła wiedzę praktyczną i teoretyczną. O tym, jak sprzedać swoją muzykę chce dziś opowiedzieć Wam jako twórca z wyboru i marketingowiec z konieczności. Zapraszamy do lektury!

1. Menedżer nie jest ci potrzebny.

W filmie Tymona Tymańskiego – “Polskie Gówno” – Grzegorz Halama gra pewnego menadżera – Czesława Skandala, który aż nazbyt lubi kobiety i hazard. Defrauduje też pieniądze zespołu, zawiera niekorzystne umowy. Tak często wyglądają polskie realia szołbiznesowe. Nasz rynek jest mały i jest niewielu profesjonalnych impresario. Nie dajmy jednak rozporządzać naszym kapitałem osobie, która dwa tygodnie wcześniej zajmowała się czymś zupełnie innym. Porady wizerunkowe powinien przeprowadzać doświadczony doradca, a takich w Polsce jest niewielu. Jeżeli zatrudniasz przedstawiciela lub menadżera tylko dlatego, że sam nie masz na siebie pomysłu i liczysz na cud, powinieneś jeszcze odłożyć profesjonalną karierę. Nikt nigdy nie wyręczy cię z tej nudnej części pracy, jaką są maile, oferty koncertowe, telefony, umowy i faktury. Jeżeli nie dojrzałeś jeszcze, aby samemu reprezentować swoje interesy, nie powierzaj ich obcym ludziom. Możesz się mocno rozczarować. Kiedy będziesz szukać menadżera, uświadom sobie również, że profesjonalny menadżer to dobry handlowiec, ale on sprzeda tylko gotowy i spójny produkt, na który jest zapotrzebowanie. On cię nie zainspiruje, nie będzie stał nad tobą i prosił, abyś nagrał demo. To nie amerykański film. Dobry menadżer będzie pracował tylko z ogarniętym, zmotywowanym artystą, z którym będzie mu się dobrze współpracowało i w którym dostrzeże potencjał. Jeśli wydaje ci się, że posiadasz już te wszystkie umiejętności, uważaj, żeby nie przyciągnąć agenta – amatora, człowieka bez doświadczenia liczącego na łut szczęścia i zbiegi okoliczności.

2. Bądź profesjonalny.

Jeżeli traktujesz muzykę jako swój biznes, powinieneś podejść do tematu profesjonalnie. To oznacza konieczność uczenia się i inwestowania. Szybko uświadomiłam sobie, że nie jestem w stanie robić wszystkiego sama, zwłaszcza jeżeli chodzi o kwestie techniczne. Samo skomponowanie piosenki i napisanie tekstu to najłatwiejszy i najprzyjemniejszy etap pracy, jednak żeby pokazać piosenkę światu, musisz ją wyprodukować czyli mieć pomysł na aranżację, klimat i brzmienie, oraz nagrać poszczególne ścieżki instrumentów i wokalu. Kiedy te elementy są już gotowe, nadchodzi czas na miks i master. Każda z tych rzeczy to odrębna dziedzina. Już przy pierwszej płycie towarzyszył mi profesjonalny aranżer i realizator. Chociaż w wielu kwestiach stawałam się coraz bardziej samowystarczalna, w pewnym momencie zrozumiałam, że trzeba zwócić się do profesjonalistów. I nawet wyprodukowana przy ich pomocy gotowa piosenka to dopiero początek. Dlatego zamiast negocjować koszty, po prostu zaczęłam szukać środków. Choć dysponowałam ułamkiem budżetów którymi dysponują wytwórnie, nie było mi szkoda przeznaczać tych pieniędzy na rozwój. Bardzo pomógł mi crowdfunding, dzięki któremu udało mi się zebrać 30 tys. zł. Większość z tych pieniędzy wydałam na promocję, z innej części ufundowałam trasę. Nie byłam nigdy nastawiona roszczeniowo, wiedziałam, że jeśli jestem mało znana to wolę zagrać koncert w Berlinie, Rotterdamie, czy w Helsinkach, gdzie nie zarobię nic, ale dzięki temu nabiorę doświadczenia scenicznego, przeżyję fajną przygodę i wzbogacę portfolio. Polecam tę drogę zamiast grania mnóstwa chałtur gdzie bądź i dla kogokolwiek.

3. Dopieść co masz.

Ludzie, którzy dostaną w ręce twoje demo czy maila z mp3-ką, dostaną w te ręce kilkaset innych propozycji. Twoja płyta będzie leżeć na podłodze w rozgłośni albo w skrzynce dziennikarza muzycznego i nikt może nigdy nawet na nią nie spojrzeć. Chyba że zaczniesz się kierować trzema prostymi zasadami. Mało, krótko i jak najlepiej. Nie nagrywaj kilkunastu kawałków na demo, wystarczy ci jeden a maksymalnie - trzy. Całe katalogi ze zdjęciami też nie są konieczne – wystarczy jedno, ale najlepsze. Podobnie z opisami, bio, ofertą albo tytułami maili. Powinny być one bez przerwy skracane i ulepszane.

4. Muzyka to zawód.

Jeżeli wykonujesz jakiś zawód bez przygotowania, czeka cię długie i bolesne uczenie się na własnych błędach. Czasem bezpieczniej i efektywniej jest zainwestować w edukację.
Odkąd tylko wiedziałam, że chcę wydać płytę od razu zainwestowałam w lekcje śpiewu. Wielu ludzi rozpoczynających karierę nie ma dykcji, nie umie śpiewać do mikrofonu. Nie wiedzą jak się oświetlić ani nagłośnić. Uważają, że to wszystko przyjdzie z czasem w trakcie profesjonalnej kariery, a ta rozpocznie się tylko ze względu na ich charyzmę lub iskrę. Tymczasem to, co widzimy w mediach to najczęściej efekty długoletniej i katorżniczej pracy, wielu wyrzeczeń i kompromisów, oraz dopasowania do serwowanego w danym momencie nurtu i polityki, ale o tym nikt wam głośno nie powie.
Życie artysty to bardzo wyboista ścieżka i trzeba się liczyć z tym, że tylko wytrwałość, upór i pewność swojego wyboru zaprowadzi nas wystarczająco daleko. Czy pojawienie się w mediach szerokiego nurtu, które kierują się własną logiką to cel podróży? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Dla mnie najważniejsza jest droga i robienie tego, co robię najlepiej, jak potrafię, autentycznie i bez kompromisów, budowanie grupy prawdziwych odbiorców, którzy są gotowi wyłożyć własne pieniądze, żeby mnie usłyszeć, a nie tylko przyjść na “darmowy” koncert finansowany z podatków. Dopóki muzyka będzie dotowana, dopóty będzie panował zamęt, bo jak głosi stare powiedzenie “w mętnym stawie, ryby lepiej biorą”. Ten stan rzeczy trudno będzie zmienić bo zbyt wiele osób z niego “żyje” ale można robić swoje i budować alternatywną rzeczywistość.


O autorze:
Piosenkarka Lee-Leet jest swoistym fenomenem na polskim rynku. Nie stoi za nią żadna wytwórnia ani manager. Mimo to z powodzeniem wydaje kolejne płyty i odbywa międzynarodowe trasy. Swój pseudonim zaczerpnęła od mitycznej Lilith — pierwszej żony Adama, która wybrała wolność zamiast poddaństwa wobec męża. Jej najnowszy singiel „Gdyby tak” można obecnie usłyszeć na antenie kilkunastu rozgłośni radiowych w Polsce.


Czytaj artykuł >>>